Pierwsze polskie planetarium
Przybysza, odwiedzającego niegdysiejsze Kolegium Jezuitów, dziś Liceum Ogólnokształcące Im. Bolesława Chrobrego w Piotrkowie Trybunalskim, mógłby zmylić może stojący przed liceum pomnik. Nie - jak by się można spodziewać -Piasta, lecz innego sławnego rodaka - Mikołaja Kopernika. (Pomnik jest dłuta Ludwiki Nitschowej i stanowi wierną kopię dzieła, ustawionego w Montrealu). Kopernik bywał swego czasu w Piotrkowie, trudno jednak dziś dociekać motywacji takiego usytuowania pamiątkowej figury. Kopernika na pomniku wsparto zegarem słonecznym — jedynym notabene w województwie - umieszczonym na frontonie szkoły. Dodajmy jeszcze, że ulicę przy której stoi szkoła, przemianowano na al. Kopernika...
Były więc już właściwie wszelkie podstawy, aby w szkole ruszyło coś na polu astronomii. I rzeczywiście sprawa drgnęła i zaczęła nabierać rozpędu, gdy astronomii zaczął tu uczyć nauczyciel fizyki Zbigniew Solarz.
Jest tu człowiek. któremu jedna pasja, jeden zawód nie wystarczały od lat Oprócz tego, że był nauczycielem z biegiem lat stał się po trosze elektronikiem. plastykiem, mechanikiem precyzyjnym, z czasem nabierając w tych dziedzinach niejakiej perfekcji. Zaczęły więc powstawać zwiększające skąpy zasób pomocy dydaktycznych — mapy nieba i planet, a uczniowie innym okiem zaczęli patrzeć w gwiazdy. I szyb-ko przestały im wystarczać płaskie atlasy. Wspólnie z nauczycielem postanowili oglądać je inaczej. Rzutnik i płaski ekran to też nie było to.
Po tygodniach poszukiwania odpowiednich materiałów prób i wytężonej zbiorowej pracy w jednej z pracowni ze 102 zszytych ze sobą kawałków lektury polietylenowej, podklejonej papierem pomalowanej farba emulsyjną, powstała prawdziwa ko pula o 6-metrowej średnicy I to już było coś... Jeden rzutnik nie wystarczał do projekcji obrazu na cała powierzchnię. Trzeba było czterech ustawionych pod odpowiednimi kątami. Z braku obudowy do ich zamocowania, prof. Solarz użył... „czajnika", który miał w miarę odpowiedni kształt Cóż, kiedy obraz na kopule pozostawał nieruchomy. Żeby jednak naśladować ruch ciał niebieskich potrzeba specjalnej aparatury. budowanej np. przez Zakłady Zeissa w Jenie. O takiej szkoła nie mogła nawet marzyć. Nie pozostało nic innego jak...
zbudować planetarium
Łatwo powiedzieć — trudniej zrobić. Żeby zobaczyć jak trudno trzeba się cofnąć do historii „planetarnictwa”.
W latach 1919—1824 prof dr Walter Bauersfeld. niemiecki inżynier, pracownik firmy Carl Zeiss Jena. mając do dyspozycji znane zakłady aparatury optycznej, w ciągu pięciu lat zbudował pierwsze urządzenie tego rodzaju. Trudno powiedzieć, jaki był ten prekursorski aparat, niemniej zakłady w Jenie stały się wyłącznym monopolistą w tej dziedzinie.
W Polsce podjęto dotychczas dwie próby zbudowania planetarium, obie bez powodzenia W latach trzydziestych, na bazie urządzeń zeissowskich próbował zbudować podobny aparat lwowski inżynier Leonard Weber. Po wojnie kontynuował prace we Wrocławiu jednak bez ostatecznych efektów. W latach 60-tych podobnego zadania podjął się w Krakowie znakomity inżynier Marek Kibiński znany z zasług dla rozwoju polskiego radia i telewizji.
W Polskim Towarzystwie Miłośników Astronomii z powątpiewanlem więc słuchano Zbigniewa Solarza. Który na jedne z sesji stwierdził że za dwa lata w LO im. Chrobrego w tamtejszym planetarium odbędzie się pierwszy seans.
100 tysięcy otworów
„Właściwie nie bardzo potrafię powiedzieć, na czym opierała się wtedy moja pewność w powodzenie — opowiada Zbigniew Solarz — Bo chyba nie na tym „czajniku" na którym się zatrzymaliśmy Ale skoro już powiedziałem to nie pozostało nic innego jak zbudcwać aparaturę. Do dyspozycji miałem właściwie tylko trochę tzw. śmieci z warszawskich zakładów optycznych: szkieł, soczewek do których trzeba było dopasować potrzeby. Właśnie tak, a nie odwrotnie (…?)
Wymyśliłem ogólną koncepcję układu optycznego i napędowego wiedziałem co chcę uzyskać w ostatecznym efekcie. Pozostało wypróbować w praktyce poszczególne pomysły i wybrać optymalne
Najwięcej kłopotów miałem z... gwiazdami. Z wykonaniem klisz do rzutników z otworkami, które na kopule dałyby obraz gwiazd Najpierw próbując, dziurkowałem wg zdjęć papier, później folię aluminiowa, wreszcie miedzianą. Na kółku folii o śred-nicy 47 mm trzeba zrobić kilkaset otworków, niektóre o średnicy setnych części milimetra. Wielu nie widać nawet gołym okiem. Na kopule dają obraz 6 tyś gwiazd z zachowaniem parametrów, uzyskiwaniem w planetariach Zeissa Aby do tego dojść musiałem tych otworków zro bić co najmniej 100 tysięcy."
W okrągłej kapsule planetarium p Solarza znajdują się 24 rzutniki, poza nią — 26. Rzucają one na kopulasty ekran 6 tyś. gwiazd — wszystkie gwiazdy widoczne gołym okiem na półkuli północnej i południowej. Aparatura może pokazać obraz nieba o dowolnej porze doby i roku. oglądanego z różnych szerokości geograficznych tysiące lat wstecz lub naprzód.
A jednak się kręci
Można już teraz powiedzieć że ,kręci się" zupełnie nieźle. Do tego stopnia, że „obroty sfer niebieskich" w planetarium w piotrkowskiej szkole wprawiły w zachwyt i podziw największych fachowców w tej dziedzinie. Uroczysta otwarcie pierwszego polskiego zarazem pierwszego szkolnego, planetarium odbyło się 10 października 1981 r.
Wszystkie z importu. Wszystkim też pod względem precyzji, bogactwa pokazywanych podczas seansu zjawisk dorównuje — planetarium Zbigniewa Solarza. W niektórych przypadkach Je przewyższa. Np. w Piotrkowie można pokazać obraz zorzy polarnej
Po pierwszym, inauguracyjnym seansie, po burzy oklasków i komplementów, padły też różne propozycje. Nawet takie jak 3, a potem 5 milionów złotych, zaproponowane za. aparaturę przez przedstawicieli jednego i uniwersytetów. (Koszt piotrkowskiego planetarium, oprócz robocizny, wyniósł kilkanaście tyś zł).
Realna — zdaniem Z Solarza — propozycja, to utworzenie z podobnych jemu ludzi zespołu, który budowałby takie planetaria, aby szkoły nie musiały urządzać wycieczek np do Chorzowa.
Konstruktor pierwszego polskiego planetarium, pierwszy, któremu śmiały zamysł powiódł się w pełni, gotów jest służyć radą i pomocą każdemu kto się do niego zgłosi.
Spośród kilkudziesięciu po-mocników Z. Solarza — uczniów w ciągu tych 2 lat zostało kilkunastu zapaleńców i kilku wiernych. Niektórzy z nich będą studiowali astronomię. Już dziś znają gwiaździste niebo „jak własną kieszeń" i bawią się odnajdywaniem wśród kilku tysięcy świetlnych drobinek umieszczanej w coraz to innym miejscu, gwiazdy nowej", bo i na takie zabawy pozwala aparatura.
W uznaniu zasług konstruktora pierwszego polskiego planetarium (ewenementu chyba na skalę światowa w amatorskich warunkach) Zbigniewa Solarza odznaczono Złotą Honorową Odznaką Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. Otrzymał też nagrodę ministra oświaty i wychowania I stopnia
Ale dla Z Solarza przede wszystkim liczy się społeczna pasja i jej efekty, przydatne młodzieży.
„Popracuję jeszcze trochę nad tym moim wynalazkiem by muzyka sfer niebieskich brzmiała w licealnym planetarium jeszcze pełniej."